sobota, 3 stycznia 2015

The Killing Arena [III]



[Rozdział 3 – Cel: Arena Śmierci]

Sasuke, Sakura i Kakashi przemierzali drogę w stronę Mizu no Kuni. Zatrzymali się dopiero w kraju Fal. Powitali ich tam rzyczliwie i dali transport by mogli dostać się na Wyspę Tysiąca Mgieł, gdzie leżało Kiri-gakure i Honōnonami.
Do miasta zajechali wieczorem 4 dnia odkąd wyruszyli z Konohy.
Miasto był zaprawdę piękne, tak jak słyszeli, ale w oczach mieszkańców był strach. Wyglądało to tak, jakby wszystko było piękne na pokaz...by ukryć coś strasznego.
– Co robimy? – spytała Sakura – Próbowałam się dowiedzieć czy ktoś coś wie, ale nikt mi nie chciał nic powiedzieć.
– Ja spytałem się po prostu o Arenę – odparł Kakashi – Byli oporni. Mówili tylko, że istnieją przejścia. Wydaje mi się, że ktoś nie chce nikogo nowego.
– Ja zagadałem jakiś podejrzanych typów – zaczął Sasuke – i jak się okazało, byli nowymi uczestnikami Areny. Powiedziałem im, że również się zapisać i powiedzieli mi gdzie jest wejście... tylko, że nie możemy zapisać się wszyscy. To będzie zbyt podejrzane. Jeśli mamy tam wejść to osobno.
– Ale jesteśmy drużyną... – zaczęła Sakura. Jedyna osoba, która powiedziała jej cokolwiek na temat Areny to staruszka. Mówiła, że Sakura powinna zapomnieć o tym, że ten kto schodzi na duł nigdy nie wraca... jak jej syn. Haruno bała się o swoją drużynę... rodzinę.
– Nic nam się nie stanie – zaprzeczył Sasuke – Wszyscy dostaniemy się na Arenę, ale każdy z nas inaczej. W ten sposób nie wzbudzimy podejrzeń. Za 10 dni zaczynają się pierwsze walki. Wkradnę się tam, zapiszę, a następnie znajdę sposób byście i wy weszli.
Kakashi i Sakura kiwnęli głowami.
– Tylko bądź ostrożny – szepnęła Sakura do ucha do Uchihy, gdy go przytuliła, a po chwili odsunęła się i odeszła w stronę hotelu. Hatake i Sasuke zostali sami
– Masz przeżyć – powiedział ich ex-sensei – Nie możemy stracić i ciebie, Sasuke. Ona wyrzekła się swoich uczuć do ciebie by cię chronić, rozumiesz?
– Wiem – westchnął.
~oOo~
Uchiha wszedł na Arenę. Ubrany był w szaro-bure ubrania, włosy zaczesane na bok, a grzywka zakrywała jedno oko. Opaska zniknęła z jego czoła. Usta pokryte były bandażami. Starał się wyglądać kompletnie inaczej. Mimo wszystko był dość sławnym ninja i nie chciał by go rozpoznano. Rozglądał się dookoła. Światło dostawało się tu tylko dzięki wąskim kratą w suficie, który tak nawiasem mówiąc znajdował się jakieś 25 metrów nad głowami walczących.
Dookoła znajdowała się widownia. Obie części dzielił wysoki na 10 metrów mur pełen krat. W beton wbite było szkło i pozostałości po broni. Ukrytym pod genjutsu sharinganem, Sasuke dojrzał iż próba wejścia na mur za pomocą chakry skończyła by się dla śmiałka boleśnie. Przy takiej próbie włączał się alarm, jakieś jutsu Raitonu. Jakby już bez tego nie było to trudne z tym całym szkłem.
Ktokolwiek był władcą Areny za pewne był ninja i to nie byle jakim.
Na widowni można było dojrzeć dwie sekcje. Pierwsza była dość mała i położona wyżej niż pozostałe. Zapewne sekcja VIPów. Mimo iż walki miały zacząć się za ponad tydzień już krzątali się tu ludzie. Były to kobiety w różnym wieku, wszystkie dość skąpo ubrane, np. w bikini, stringi i okryte jedynie przezroczystym materiałem. W ich włosach znajdowało się mnóstwo błyskotek i innych ozdób.
– Hej, panienki! – usłyszał. Pod murem stali jacyś inni uczestnicy – Może zejdziesz tu do nas? Zabawimy się! If ya know what I mean!
– Obrzydliwi, nie – powiedziała jedna do drugiej.
– Dla twojej wiadomości przygłupie, nie jesteśmy dziwkami!
– A na takie wyglądacie – stwierdził jeden.
– Jesteśmy paniami do towarzystwa! I to z pewnością nie takich jak ty!
– Myślisz, że Bēi Yǐngzi-sama tu będzie – spytała ciszej pierwsza i Sasuke by jej nie usłyszał gdyby nie jego doskonały słuch.
– Ach, chciałabym. Dla niego zostałabym nawet... – rozmarzyła się druga.
– Nie mów tak, jakiś szacunek trzeba do siebie mieć – syknęła inna.
– Och, powiedziała ta, która regularnie się sprzedaje.
Sasuke skrzywił się. Wiedział, że dzięki temu Sakura na pewno dostanie się na Arenę, ale co jeśli przez taką pierdołę coś jej się stanie. Nie miał na coś takiego ochoty.
Druga część widowni też żyła własnym życiem. Było tam mnóstwo przyszłych widzów i małych budek na zakład.
– Taa... doskonałe miejsce dla cyklopa – pomyślał.
Teraz wystarczyło im to przekazać. Udał się w bardziej opuszczone miejsce i napisał krótko o wszystkim z zaznaczeniem, że Sakura ma uważać jeśli ma być wśród tych wszystkich kobiet oraz ich... panów do towarzystwa. Napisał im tez o owym Bēi Yǐngziu.
Złożył kilka pieczęci i przyłożył rękę do podłogi.
– Kuchiyose no jutsu (przywoływanie)!
W chmurze dymu pojawił się młody kruk.
– Kraa! – zawołał na przywitanie.
– Witaj Arashi. Musisz zanieść ten list moim przyjaciołom: dziewczynie o różowych włosach i mężczyźnie, który pachnie psami... jak wy kruki to mówicie.
– Kraa! – zawołał i wyleciał przez okno.
~oOo~
Tak więc w dniu rozpoczęcia igrzysk, cała trójka była w środku.
Sakura rozpuściła swoje długie różowe włosy, które do tej pory zwinięte były w ciasny kok. Wśród kosmyków wiły się złote i kryształowe ozdoby. Jej łabędzie piersi zakryte były przez kolorowy, wąski materiał. Podobnie jej niższe partie. Okryła się jeszcze półprzezroczystą szatą oraz zakryła twarz siatką. Całość w odcieniach żółci, pomarańczu i jasnego różu. Nie czuła się komfortowa, prawie cała naga, ale to był jedynie sposób na dostanie się na Arenę.
Widziała jak te wszystkie bogate, spasione świnie patrzą się na nią jak zboczeńcy. Kilku z nich złapało ją nawet tam, gdzie nie trzeba. Za każdym razem musiała się powstrzymywać by im nie przywalić albo kopnąć tak by zamiast jajek mieli jajecznice. Zamiast tego zgrywała niedostępną. Uśmiechała się tajemniczo i odchodziła.
Jedynym mężczyzną, który się tu wyróżniał, a sama Sakura mogłaby powiedzieć atrakcyjny żeby nie powiedzieć sexy, był Bēi Yǐngzi. Mężczyzna miał ciemną karnację ale białe jak śnieg włosy. Złote oczy świeciły zza długich czarnych rzęs. Nosił zielony, rozpięty płaszcz, który odsłaniał jego dobrze zbudowany (Sakura: żeby nie powiedzieć idealny) tors (Sakura: Sześciopak; Narya: taa...). Do tego nosił czarne spodnie obwiązane od kolan bandażami i buty typowe dla shinobi.
Sakura nie znała się dokładnie na shinobi Mgły, ale wiedziała, że już kiedyś słyszała o Bēi Yǐngzi... może widziała go w bingo. Jedno było pewne: był ninja.
~oOo~
Kakashi tymczasem wszedł na Arenę jako jeden z oglądających. Sharingana zasłonił czarna przepaską, a zamiast maski miał długi szalik. Szare włosy teraz opadały, a nie stały jak zawsze. Ubrany był po cywilnemu, ale jednocześnie trochę podejrzanie – czyli jak większość widzów Areny.
– Zakłady! Przyjmuje zakłady! – przekrzykiwali się bookmacherzy.
– A na kogo najlepiej stawiać? – spytał Kakashi i uśmiechnął się.
– Widać żeś nowy – stwierdził jeden.
– Tak, wszyscy stawiają na 1 ligę, ale przede wszystkim na Kin-o Maru.
– Kin-o Maru? – spytał Hatake.
– Tak, to mistrz Areny i dowódca straży wyznaczony na to stanowisko przez samego wielkiego Bēi Yǐngzi.
– Ach, rozumiem – przytaknął.
Hatake westchnął. Bēi Yǐngzi był jednym z Mistrzów Miecza Mgły. I z tego co pamiętał był też namiestnikiem Honōnonami. Z pewnością ci co znajdowali się na Arenie nigdy by nie wydali mężczyzny Mizukage, która również potępiała takie rozrywki.
Ludzie stąd zawsze mówili: kto wejdzie ten nigdy nie wraca. Zdrajcy tym bardziej.
– Jednak chyba postawię na kawalera na polu numer 8. Tego czarnego – powiedział wskazując na pole bitwę. Gigantyczna arena była teraz podzielona na 32 obszary. Walczący byli pogrupowani w pary i mieli walczyć między sobą. Wygrani skakali wyżej w rankingu. Najpierw miały być walki nowych uczestników. Najpotężniejsi wojownicy nie brali udziału w rozgrywkach aż do ćwierć finałów. Zasady tego miejsca były zupełnie różne od normalnych turniejów walk. Przedewszystkim tu jak kogoś zabijesz to wszyscy byli w niebo wzięci.
– Ten? – zdziwił się jeden z bookmacherów – Ej, Tanaka jak miał na imię ten czarny na ósemce?
– Hmmm... – zastanowił się owy mężczyzna – Nie czasem Sāchā (poszukiwacz)?
– Tak, chyba tak. To co, stawiasz na Sāchē?
– Tak, myślę, że tak – powiedział Hatake.
Nadal poszukujesz go, co Sasuke?
~oOo~
Kin-o Maru spoglądał na Arenę z sufitu, uczepiony doń za pomocą chakry. Ten cały Sāchā był jakiś... dziwny. Jakby... znajomy? – nie miał pojęcia. Jego uwagę przykul też ten mężczyzna wśród widzów. Dziwaczny, ale... cóż w końcu był nowy, może to tylko takie wrażenie i zaprzątał sobie głowę głupotami. Ostatnią osobą była ta dziewczyna kręcąca się wśród tych dziwek. Była... piękna. Pierwszy raz czuł jak coś porusza się mu... tam w klatce piersiowej... prawie bolało, a jednak to nie był ból. Dziewczyna nie była jak reszta tych... ladacznic. Nie dawała sobą pomiatać. To chyba to mu się najbardziej w niej podobało.

12 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie! Ja chcę żeby już były walki! I żeby Naruto walczył z Sasuke ^^
    Ale to twoje opowiadanie i się nie wtrącam :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko ok, nic tylko czekać na następny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny rozdział?
    O taka mała sugestia ! Fajnie by było gdyby Naruto umiał się zmienić w Kyubiego z krwi i kości :D Ale to tylko sugestia. Pisz co chcesz ja się nie wtrącam !
    Sayo !

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie naprawdę świetne ;) Czekam na dalsze części :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Całe opowiadanie po prostu świetne, nie mogę się doczekać next'a
    :-) :-) :-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    uff w końcu nadrobiłam tutaj zaległości... cóż czy dało by się odblokować opcję „anonimowy”? w komentarzach, dla mnie to jest bardziej poręcznie
    drużynie udało się dostać na arenę, Sasuke wciąż nie poddaje się w poszukiwaniach, a Naruto zainteresował się nimi, ciekawe co z tego wyniknie... mam nadzieję, że niebawem coś nowego dodasz....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy next? Tp jest genialne no!

    OdpowiedzUsuń
  9. Naruto chyba nie wyzbył się uczyć do Sakury ♡_♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Ejjj. Nie będzie kolejnego rozdziału? T_T

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    autorko pamiętasz jeszcze o tej historii, jak i innych... ja bardzo tęsknię za Twoimi opowiadaniami... chociaż jakieś info by się przydało...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy będzie kontynuacja tego fanfika?

    Pozdrawiam i życzę weny~

    OdpowiedzUsuń