Kakashi i Rin przygotowali się do walki.
Ninja Kiri ścigali ich już od dobrych 4 godzin, a im już brakowało sił. Onini
Mgły stanęli przed nimi. Ich pozy ukazywały jak bardzo sobie drwią z Konoszan.
- Nic się nie bój Rin – powiedział Kakashi
i osłonił ją własnym ciałem – Obiecałem, że się tobą zajmę i dotrzymam słowa.
- Kakashi, mnie nie da się już uratować –
szepnęła – Jeśli dotrę do wioski, pieczęć aktywuje się, a Sanbi zniszczy Konohę.
- Jestem pewny, że Kushina-sama coś
wymyśli. Jest mistrzem w pieczęciach i...
- ZABIJ MNIE – powiedziała i zrobiła to tak
stanowczo, że Kakashi przez chwile nie wiedział co ma zrobić.
- Nie mogę...
- Moi mili nie sądzę, że to czas na
pogaduchy – odezwał się przywódca AMBU Kiri i zaśmiał się. Dziesiątka oninów
rzuciła się na dwójkę Konoszan. Hatake złożył pieczęć do Raikiri, ale
błyskawica ledwo się tliła. By uratować Rin, używał dziś sporo Sharingana i
jego chakra była na wyczerpaniu.
Oddychał ciężko przez coraz większy brak
chakry.
- Chikuso... – przeklął, gdy jeden z oninów
Kiri zbliżył się do nich z wyciągniętą kataną.
I wtedy stało się coś niesamowitego. Postać pojawiła się znikąd i natychmiast zabiła onina Kiri jego własną kataną.
Kakashi stał oniemiały i wpatrywał się w
plecy mężczyzny przed nim. Nosił długi czarny płaszcz z herbem Uchihów na
plecach. Miał długie krucze włosy, które spływały mu na ramiona, a następnie
ginęły gdzieś w połach kaptura. W lewej z rąk trzymał czerwony parasol, którym
osłaniał się przed deszczem. W prawej zaś ściskał katanę, którą chwile
wcześniej odebrał oninowi Kiri, a następnie pozbawił życia.
-
Kakashi-kun, nie powinieneś pozwalać
kobiecie moknąć na deszczu – powiedział nieznajomy i rzucił oniemiałemu
szarowłosemu parasol, a sam z niesamowitą prędkością ruszył na oninów.
Konoszanie wpatrywali się urzeczeni jak nieznajomy ninja w kilka chwil
pokonał
oddział ANBU. Jego ruchy były płynne i takie piękne... Wyglądał jakby
tańczył.
Wystarczyło, że dotykał wrogich ninja, a oni padali. Z co poniektórych
zaczęły wyrastać rośliny. Gdy skończył stał po prostu po środku pola
walki otoczony
przez wielkie drzewa, które wyrosły z martwych shinobi. To było takie...
niesamowite.
Mężczyzna odwrócił się w ich stronę, a oni
zdumieni patrzyli na jego oblicze. To był...
- O-obi-to
– wyjąkała Rin.
Szatyn spojrzał na nich a jego stalowe
spojrzenie stopniało. Z prawego oka zniknął blask sharingana.
- Rin, Kakashi…
Konoszanie rzucili się w jego stronę i
powalili na ziemię.
- Obito! – krzyknęli, a z ich oczu pociekły
łzy szczęścia. Uchiha przyciągnął ich do siebie i objął. Był tak bardzo
szczęśliwy. Bał się, że już nigdy ich nie zobaczy.
- Dziękuję wam – szepnął, a oni spojrzeli
na niego zaskoczeni – Byliście powodem dla którego tak bardzo starałem się
przeżyć. Cieszę się, że was widzę, szczególnie ciebie, Rin – zwrócił się do
dziewczyny i uśmiechnął się.
Szatynka zarumieniła się. Dopiero teraz to
do niej dotarło, ale chłopak, który jak myśleli, nie żyje od prawie trzech lat,
kompletnie różnił się od Obito którego znała. Wydawał się być taki... dorosły. No
i wyprzystojniał! I te cholerne długie włosy, które opadały mu na ramiona! Jego
wyglądu nie niszczyła nawet blizna na policzku, a tylko dodawała charakteru.
- Jak udało ci się przeżyć? – spytał
Kakashi. On też widział tą dziwną metamorfozę. I chodź ten Obito różnił się od
tego, którego kiedyś znali, to w głębi duszy Hatake był pewny, że to on...
Czekaj, czekaj! Czyżby Obito był teraz od niego wyższy!!!
-
Będziemy mieli jeszcze dużo czasu by o
tym porozmawiać – powiedział Uchiha – Teraz trzeba zająć się Rin. Wiem,
że ma
na brzuchu pieczęć więżącą Sanbiego. Spróbuję zablokować mechanizm
uruchamiający, ale Kushina-sama będzie musiała to jeszcze poprawić –
powiedział
w stronę białowłosego, a potem zwrócił się bezpośrednio do dziewczyny –
Rin
podwiń bluzkę.
Dziewczyna poczuła jak jej policzki
przybierają odcień herbu Uchihów, ale posłusznie podwinęła koszulkę ukazując
pieczęć na płaskim brzuchu. Chłopak dotknął jej skóry. Mięśnie Rin natychmiast
się spięły pod dotykiem bruneta.
Sam Obito zdawał się tego nie zauważać i
dalej w skupieniu badał pieczęć. Po pięciu minutach skrzywił się lekko.
- Wybacz, Rin, ale to może zaboleć –
zwrócił się do dziewczyny – jesteś gotowa? – spytał, a szatynka powoli pokiwała
głową. Uchiha złożył kilka pieczęci i położył ręce na brzuchu dziewczyny.
- Fūinjutsu: Kagi... – wypowiedział nazwę
techniki, a w brzuchu Rin pojawił się dziwny fioletowy klucz - ... saishā! –
gdy to powiedział klucz przekręcił się, a z ust Nohary wydobył się ryk bólu.
Kakashi w pierwszej chwili chciał go
odepchnąć, ale widząc ból w oczach przyjaciela nie poruszył się nawet o
milimetr.
Obito starał się być jak najdelikatniejszy
i działać jak najszybciej jednak zanim skończył gardło dziewczyny było tak
zdarte, że nie mogła już krzyczeć.
- Przepraszam Rin – powiedział i przytulił
wymęczoną dziewczynę do siebie. Uniósł ją w ramionach i skierował się w stronę
Kakashiego – Zabierz ją do wioski – zwrócił się do szarowłosego.
- A ty? – zdziwił się Hatake. Gdy tak
patrzył z dołu na Obito to czuł się po prostu głupio.
- Muszę się komuś odwdzięczyć – odparł –
Guruguru, Zetsu – zawołał, a z ziemi wyłoniły się dwie białe postacie o
dziwnych twarzach – Eskortujcie ich do Konohy. Ja muszę załatwić coś z Mistrzem
– powiedział. Pochylił się jeszcze nad Rin i ucałował delikatnie jej usta.
- Tak jest Obito-sama – zawołali wspólnie,
a Obito po prostu się rozpłynął.
Walking through a dream
I see you
My light in darkness breathing hope of new life
Now I live through you and you through me
Enchanting
I pray in my heart that this dream never ends
- A więc to ty jesteś tym Bakakashi – odezwał się zielonowłosy, który poruszał sie na pół wtopiony w podłoże.
„Bakakashi?” Zdziwił się Hatake, ale
postanowił nie zwracać uwagi na dziwną ksywkę.
-
Obito-sama opowiada o tobie przy każdej
okazji... i mówi jaki to nie byłeś... jesteś głupi – zaśmiał się drugi,
którego
twarz wyglądała jak wielka spirala z otworem na oko. Kakashi spojrzał na
niego spode łba. Tak, coś takiego mógł powiedzieć tylko Obito – Jedynie
więcej mówił o
panience Rin. Czasami też wspominał o panu Minato.
- Nie zapomniał o nas, prawda?
- Nigdy w życiu, Bakakashi-kun – zaprzeczył
Guruguru – po tym jak znów mógł się ruszać, każdy dzień poświęcał na trening.
Powtarzał, że musi do was wrócić, że skoro wreszcie posiada moc by was bronić
to zrobi wszystko by do was wrócić.
- Moc? – zdziwił się Kakashi i dalej
uważnie słuchał.
- Tak, ¼ jego ciała była poważnie zniszczona,
więc Mistrz zastąpił je kawałkiem świętego drzewa. Jako Uchiha, Obito-sama może
używać tej mocy po przeszczepie i teraz doskonali swoją technikę Mokutona.
- Mokuton?! – Kakashi był w szoku.
Sharingan i element Drewna były uważane za dwie największe moce w świecie
shinobi. Jak potężny musiał być teraz jego przyjaciel!
- Tak, Obito-sama poświęcał każdy dzień by
móc używać mocy świętego drzewa, więc opanował go do perfekcji.
W kryjówce Madary
- Witaj Mistrzu – przywitał się Obito –
Wróciłem by podziękować. Gdyby nie ty nie byłbym wstanie uratować moich
przyjaciół.
- Hmn… a więc udało ci się.
- Tak. Teraz musimy się pożegnać. Wiesz,
świat wcale nie jest taki zły jak myślisz... To prawda, że dzieje się wiele
złego, ale nadal jest tam ktoś kto nas potrzebuje. Wiem, że gdyby Rin umarła to
zatraciłbym siebie, ale zdaje sobie sprawę, że każdego z nas spotyka taka
tragedia.
- W takim razie, zanim odejdziesz, coś ci
dam – powiedział starzec i przyłożył dłoń do swojego oka, a po chwili podał je
młodszemu Uchisze.
- Gori, wszczep je – zwrócił się do jednego
z białych klonów, a ten zrobił to bez wahania.
Madara tylko uśmiechnął się i zasnął.
- Idź już, Obito-sama – powiedział Gori –
my zajmiemy się ciałem Mistrza Madary. On też zasłużył na odpoczynek.
W siedzibie Hokage panował gwar. Hiruzen
wytężył swoje stare kości i z całych sił trzymał wściekłego Yondaime, który
chciał rzucić się na radę.
- Jak to kurwa nie pozwolicie mi do nich
iść!!!
- Jesteś Hokage, Minato, teraz twoim
obowiązkiem jest strzec wioski, a mamy wojnę! – warknęła starsza.
- Mam to w dupie! Moi uczniowie są w
niebezpieczeństwie!
- Byli uczniowie – zadrwił Danzo.
Hiruzen tylko westchnął. Zdecydowanie
Minato przebywał zbyt często z Kushiną i odbijało się to teraz na jego
charakterze. Już miał ochotę znokautować Yondaime, gdy do Sali wpadł jego syn –
Asuma.
-
Hokage-sama! Tō-san! Kakashi-san i Rin-san! Są tuż u bram eskortowani przez
jakąś dziwną dwójkę!
Przed bramą natychmiast pojawił się Minato,
a razem z nim Hiruzen, starszyzna i cały rocznik Kakashiego i Rin. Oboje wyglądali
jak siedem nieszczęść. Hatake oddał nieprzytomną Rin w objęcia Hokage i sam ledwo
nie mdląc pasł na kolana.
- Minato-sensei, trzeba ją natychmiast
zanieść do Kushiny-sama. W Kiri-gakure zapieczętowano w niej Sanbiego. Chcieli
go tu uwolnić. Jeśli Kushina-sama... – Hatake zaczęło powoli brakować tchu.
Yondaime natychmiast kazał zanieść dziewczynę do swojej narzeczonej. Sam pomógł
wstać Kakashiemu.
- Dobra, to my spadamy, Bakakashi-kun –
powiedzieli jednocześnie Guruguru i Zetsu. Musimy wracać do Mistrza, choć
pewnie jeszcze tu wpadniemy – powiedziawszy to zniknęli wtapiając się w ziemię.
- Sensei jest coś co muszę ci powiedzieć –
powiedział ciężko Hatake tuż zanim zemdlał.
Obito stanął przed bramą wioski. Kaptur
opadał na jego twarz zasłaniając ją. No co, chciał zrobić im niespodziankę! Jak
zwykle wartownicy spali. Zaśmiał sie cicho i pstryknął palcami w czoło jednego
z nich budząc go natychmiast.
- Stój, kim jesteś! – krzyknął lekko
skołowany chuunin budząc przy okazji kolegę.
- Kimś kto musi natychmiast widzieć się z
Yondaime Hokage – odparł – Mam sporo informacji, które mogą pomóc w wygraniu
wojny – powiedział, a w jego oku błysnął Sharingan. Chuunini natychmiast wstali
i zaprowadzili go w stronę budynku Hokage.
I see me through your eyes
Living through life flying high
Your love shines the way into paradise
So I offer my life as a sacrifice
I live through your love
Kakashi obudził się gdy tylko poczuł, że ma wystarczająco sił by powiedzieć o wszystkim Hokage. Tak jak podejrzewał Minato siedział obok. W ręku trzymał dokumenty, które zapewne musiał wypełnić jako Hokage.
- Minato-sensei – wychrypiał, a blondyn
natychmiast zwrócił na niego uwagę.
-
Kakashi!
- Muszę
ci coś powiedzieć, sensei. My… ja i Rin byliśmy bardzo blisko śmierci.
Gonili nas... Rin nawet chciała bym ją zabił – wyszeptał i aż wzdrygnął się gdy
przypomniał sobie jej głos – Wtedy pojawił się on... ja sam nie mogłem w to
wierzyć, sensei! Ale to na pewno był on! Tylko jedna osoba nazywał by mnie „Bakakashi”!
Minato wciągnął głośno powietrze.
- Przecież Obito...
- Eh,
Bakakashi! A chciałem zrobić Minato-sensei niespodziankę – usłyszeli zasmucony
głos. Natychmiast
się odwrócili. Oparty o framugę stał młody czarnowłosy mężczyzna w ciemnej
szacie.
- O-o-o... Obito! – wychrypiał blondyn. Był
w takim szoku, że aż usiadł na podłodze.
- Dobrze cię widzieć Minato-sensei –
powiedział – Co z Rin?
- Rin? – spytał głupio Namizake, nadal w
szoku.
- Właśnie, co z Rin? – spytał Kakashi.
- Kushina mówiła, że wszystko z nią w
porządu. Lerzy w szpitalu na oddziale ninja – wyjąkał Minato. Obito skinął mu w podzięce głową i ruszył w stronę wyjścia.
- A i Manto-sensei – zwrócił się do nadal
bladego Hokage – moglibyście usunąć mój nagrobek?
Rin obudziła się kilka dni później. Rozejrzała
się zaspanymi oczyma po pokoju, a następnie skierowała go na swoje nogi, gdzie
wyczuwała ciężar. Zarumieniła się lekko widząc śpiącego na jej kolanach
czarnowłosego chłopaka. Nadal nie wierzyła, że on tu jednak jest. Dla pewności
pogładziła go po włosach.
„Miękkie” pomyślała. Jej dłoń powędrowała
powoli do policzka Obito. Zatrzymała się dużej przy jego bliźnie. Skóra w tym
miejscu miała bardzo dziwną fakturę, ale nadal była miękka.
Gdy spojrzała na jego oczy zauważyła, że
się jej przygląda. Zarumieniła się i zabrała rękę.
- Ohayo Rin – przywitał się i podniósł się
do siadu.
- O-oh-ha-yo Ob-ito-kun – wymamrotała pod
nosem.
- Jak się czujesz? – spytał.
- Dobrze! – powiedziała, ale chyba trochę
za szybko.
- Jesteś cała czerwona, nie masz gorączki? –
spytał i przyłożył jej rękę do skroni, a dziewczyna poczuła, że rumieni się
jeszcze bardziej.
- Na pewno!
- To dobrze – powiedział i wstał. – Wybacz,
ale muszę iść teraz do Minato-sensei.
Pochylił się nad nią i ucałował ją w
policzek.
- Wypoczywaj, Rin! – powiedział i zniknął
za drzwiami, a Rin Nohara jeszcze długo leczyła czerwone wypieki.
Kilka dni później Hokage ogłosił, iż Obito
Uchiha, który wiele lat temu został uznany za zmarłego, teraz odnalazł się.
Wszyscy doskonale wiedzieli, co chłopak zrobił i już od dawna uważali go za
bohatera. Przestano też rozprzestrzeniać pogłoski jakoby Kakashi odebrał
zmarłemu koledze Sharingana.
Jednak pojawił się pewien problem: Każdy
Uchiha ma harem! Odkąd Obito pojawił się w wiosce, żadna kobieta nie przeszła
koło niego obojętnie. Z uwielbieniem patrzyły na niego dziewczynki, nastolatki,
mężatki a nawet staruszki.
Asuma zgrzytał zębami ze złości, gdy
widział jak Kurenai wlepia swoje piękne czerwone oczy w Uchihę. Dziewczyna
strasznie mu się podobała, ale nie miał teraz w sobie odwagi by jej to
powiedzieć. Po za tym gdyby miał założyć rodzinę... dziecko dwójki shinobi
nigdy nie miało lekko. Może i dobrze było przygotowane do Akademii, ale zawsze
mogli stracić rodziców na misji!
Jednak teraz wątpił czy jego fantazje: „wesoła
rodzina, ja i Kurenai” doczekają się realizacji.
Brunetka wpatrywała się w Uchihę jak w
cholerny obrazek. Dobra, dobra! Tak, był przystojny, czarnowłosy, wysoki i dojrzały
w przeciwieństwie do pozostałych chłopaków w ich wieku! Dodatkowo czarujący gentelmen! KURWA! Zwariować można!
Tak, dokładnie, można zwariować I ten sam
problem miała Rin. Była wściekła na koleżanki, które spoglądały w stronę jej „przyjaciela
z drużyny” maślanymi oczyma. Gdy tylko to widziała miała wrażenie, że się w
niej gotuje.
Miała straszny mętlik w głowie. Obito często
spoglądał w jej stronę TYM wzrokiem, który powodował, że na jej policzkach
pojawiały się rumieńce.
- Obito, wiesz dlaczego cię wezwałem.
- Domyślam się, Hokage-sama – odparł Uchiha.
- Jesteś silny, dlatego chciałbym byś przystąpił
do egzaminu na jounina. Wierzę, że podołasz temu zadaniu.
- Oczywiście.
- W takim razie twój egzamin odbędzie się za
2 tygodnie. Będziesz walczył z kilkoma naszymi ninja. Może wezmę też kilkoro z twojego rocznika.
Obito skinął głową i skierował się w stronę
drzwi.
- Ach, Kakashi, możesz już wyjść – zaśmiał się
i opuścił gabinet dokładnie w momencie, gdy Hatake w stroju AMBU spadł wprost
na środek pokoju.
Kakashiemu trochę zajęło zanim doszedł do
siebie. Czuł się... tak beznadziejny! KURWA, pierwszy raz w życiu zazdrościł
Obito... dobra, nie pierwszy, bo ostatnio zdarzyło mu się to coraz częściej.
Szczególnie, że na Anko również działał urok Uchihy.
Po raz kolejny uderzył głową w ścianę, a
Minato ledwo pohamował rozbawione prychnięcie. To było naprawdę zabawne:
oglądanie tej telenoweli.
- Kakashi, chce byś był jednym z
przeciwników Obito – zwrócił się do Hatake – Jesteś jednym z najzdolniejszych
jouninów w wiosce. Wiem też, że wasza rywalizacji gdzieś się tli w sercach i
uważam, że dzięki temu da z siebie więcej.
- Hai, Hokage-sama.
You teach me how to see
All that's beautiful
My senses touch your word I never pictured
Now I give my hope to you
I surrender
I pray in my heart that this world never ends
- Dokąd
idziesz? Rin! – zawołała Kurenai. Zaraz za nią szła Anko i kilka innych
dziewczyn.
- Idę zobaczyć jak idzie trening Obito –
przyznała szczerze – Ćwiczy nad wodospadem. Oczy wszystkich dziewczyn
zaświeciły się jak brylanty.
- Idziemy z tobą! – stwierdziły jednocześnie,
a Rin poczuła, że wybucha w niej wulkan. Dziewczyny wyrwały z jej rąk koszyk i
pobiegły w stronę wodospadu niczym struś pędziwiatr. Nohara natychmiast ruszyła
za nimi.
Obito stał na tafli wodnej tuż pod
wodospadem. Czuł jak krystaliczna, lodowata woda oblewa jego ciało. Koszula i
płaszcz leżały gdzieś w trawie, a buty walały się na płyciźnie.
Chłopak złożył ręce jak do modlitwy.
„Element wody... wczuć się w wodę... Być wodą”
rozmyślał.
-
Aaa!!! Obito-kun!
– usłyszał nagle i aż przewrócił się zaskoczony wpadając do wody.
- Cześć dziewczyny – przywitał się i
uśmiechnął się głupio. Wstał z wody i przeciągnął się. Anko aż oblizała się,
gdy zobaczyła jego dobrze zbudowany, wilgotny tors.
Kurenai przepchnęła się między nimi i
podała mu koszyk.
- Proszę, Obito-kun – powiedziała i
uśmiechnęła się uroczo.
- Dzięki – przyznał. Otworzył koszyk i
uśmiechnął się kpiąco – Widzę, że Rin znów zrobiła mi onigiri – stwierdził, a
dziewczyny zarumieniły się głupio.
- Obito! – zza ściany lasu wyłoniła się
Rin.
- Ach, Rin-chan, wreszcie jesteś – podszedł
do niej – Dzięki za onigiri. Twoje są najlepsze.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła mleć
w ręce pukiel włosów ze zdenerwowania.
- Dzięki – zaśmiała się. Nie chcąc patrzeć
mu w oczy zniżyła wzrok lecz szybko zrozumiała, że nie był to najlepszy pomysł.
Z pewnością naga klatka przyjaciela, nie była czymś co chciała TERAZ widzieć. Zarumieniła się.
-
Dobra, to ja może już pójdę! Nie chcę ci przeszkadzać w treningu! –
wykrzyknęła cała czerwona na twarzy.
- Dziękuję Rin-chan, to miło z twojej
strony – powiedział i przyciągnął ją do siebie i ucałował w policzek po czym
odszedł w stronę wodospadu. Zanim Rin uciekła dojrzała wściekłe spojrzenia koleżanek.
2 tygodnie później na polu treningowym
numer 23 spotkali się najważniejsi jounini wioski, Hokage, Hiruzen Sarutobi
oraz jeden z przedstawicieli starszyzny.
Kushina, Mikoto i Hana usiadły razem pod
drzewem, a ich mężowie stali kawałek dalej.
Na środku polany leżeli Guy, Lee i kilku innych jouninów oraz Kurenai i
Anko.
Jednak nigdzie nie było widać Obito i Rin.
Zobaczyli ich na horyzoncie jakieś 20 minut
po czasie.
- Spóźniłeś się – syknął Hatake.
- Przepraszam, spotkaliśmy staruszkę z
zakupami i no wiesz – zaśmiał się, a szarowłosy zrobił minę jakby miał go zaraz
zabić – Ej, ej, nie patrz tak na mnie. Już słyszałem coś ty wyprawiał jak mnie
nie było.
Rin zaśmiała się tylko i usiadła na jednym
z pieńków treningowych.
- W takim razie zacznijmy – odezwał się
Hokage – Najpierw Obito Uchiha będzie walczyć z naszym najmłodszym jouninem:
Mighto Guyem.
Zielona bestia Konohy stanęła na środku
pola przed młodym Uchihą.
- Znów walczymy przeciwko sobie Obito-kun! –
wykrzyknął – Aż czuję w sobie zew młodości!
Minato tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się do Fugaku i Hiashiego, który patrzyli na brewkę jak na idiotę z
debilem w gratisie.
Rozpoczęła się walka. Guy ruszył na Obito i
natychmiast wymierzył kopniak. Jednak Uchiha
natychmiast uchylił się przed ciosem. Nawet nie uaktywnił sharingana. Złożył
ręce do pieczęci, a po chwili w jego ręce zmaterializował sie wachlarz w
kształcie klepsydry ze znakiem trzyłeskowego kopiującego oka.
- Wachlarz Madary Uchihy – szepnął zszokowany
Fugaku - Minato ten dzieciak tego nie przeżyje! I mówię tu o obojgu. Nie tylko
siła jest duża, ale pobieranie chakry użytkownika!
- Spokojnie, Fugaku, jestem pewny, że Obito
sobie poradzi. Nie wątp w niego, szczególnie, że jesteście z tego samego k...
Nie dokończył, bo nagle tuż przed jego
twarzą przeleciał Guy i uderzył w najbliższe drzewo. Brewka syknął z bólu, gdy próbował wstać.
- Nie ruszaj się Mighto – powiedział jego
przeciwnik – złamałem ci 75% żeber. Jedno z nich mogło przeciąć płuco. Jeśli się
nie uspokoisz ogłuszę cię dla twojego dobra – mówił chłodno i konkretnie. Jego
rocznik wpatrywał się w niego jakby widział go pierwszy raz na oczy. Cała jego
postawa, gesty, mówiły o potędze i mocy.
Minato był wstrząśnięty, ale nic nie dał po
sobie poznać i ogłosił koniec walki. Kolejni jounini po kolei padali jak muchy
w starciu przeciw brunetowi. Chłopak był jak cicha bestia. Co jednak irytowało
najbardziej Kakashiego to to, że do tej pory nawet nie uaktywnił Sharingana.
To była ostatnia walka. Hatake wyszedł na
środek pola.
- No nareszcie, ile można czekać –
westchnął – Zawsze chciałem z tobą walczyć, Kakashi.
- Ja także, ale zrób coś dla mnie, bądź
wreszcie poważny... jak wtedy.
- Proszę bardzo – usłyszał szarowłosy szept
tuż przy uchu i poczuł kunai na gardle. Obito przeciągnął stalą po jego gardle,
a Hatake natychmiast podmienił ciało na kłodę drewna. Po chwili wyczuł
gromadzącą się za nim chakrę.
- Katon: Gōkakyū no jutsu!
W stronę czarnowłosego pomknęła kula ognia.
- Enton: Hi Shihai no jutsu – szepnął, a
kula ognia obkrążyła go jak satelitę i pomknęła na powrót w stronę
szarowłosego, który ledwo uchylił się przed ciosem, gdy staną stabilniej na
ziemi złożył pieczęcie do Raikiri. W jego dłoni zalśniły błyskawice. Doskoczył
do Uchihy, ale gdy próbował go uderzyć ten zmienił swoją prawą dłoń w drzewo!
Wszyscy wpatrywali się wielkimi oczyma w młodego Uchihę. Nikt oprócz Kakashiego
i Rin nie wiedział o jego zdolnościach.
- Dalej Kakashi, spraw bym wydobył z tego
ciała wszystko co mogę – szepnął i uśmiechnął się zadowolony z siebie. Kakashi był wściekły. Jak to możliwe, że nie
mógł go pokonać. Natychmiast odsłonił kopjujące oko.
- Widzę, że podoba ci się mój prezent –
stwierdził Obito – W ciągu tych trzech lat ponoć nieźle nim podziałeś, ale czy
zauwarzyłeś, że ostatnio nie masz dwóch tylko trzy łezki? – spytał – Tego dnia,
gdy znów się spotkaliśmy mogłem wreszcie go udoskonalić. Niestety, ale jeśli
obaj nie jesteśmy w tym samym miejscu to nie ważne co zobaczą nasze oczy, nic
się nie stanie. To niewidzialna nić Kakashi, dlatego zanim mnie zaatakujesz,
zastanów się co jeszcze umie twoje oko.
Hatake był w szoku. Skąd Obito miał
drugiego Sharingana?!
I see me through your eyes
Living through life flying high
Your love shines the way into paradise
So I offer my life
I offer my love, for you
Obito przeciągnął się, a widownia wpatrywała
się w niego oniemiała. Po aktywowaniu Sharingana walka trwała niezykle
krótko. Mimo, iż Hatake był geniuszem,
nadal nie doruwnywał Uchiha, którzy mieli zdolność do używania kopjujących oczu
we krwi. Obito po prostu przez niego przenikał! Kakashi nigdy nei mógł
stwierdzić, kiedy Uchiha jest materialny, a kiedy nie. Walka była przesądzona. Na
koniec Uchiha powiedział tylko „Jeszcze wiele musisz dowiedzieć sie o tym
wzroku, przyjacielu. Dlatego też nie chciałem używac go przeciw któremuś z
was... a tym bardziej przeciwko tobie.”
- Rin – zwrócił sie do szatynki – mogłabyś pozwolić
na sekundę?
Dziewczyna podszła, a chłopak złapał jej
rękę.
- Pamiętasz co mi kiedyś powiedziałaś? –
spytał – Mówiłaś bym nie ukrywał swoich ran, dlatego musisz mi pomóc. Jednak
Kakashi to Kakashi i generalnie to trochę mnie pocharatał. Szkoda, że nie w
drugi bok – zaśmiał się – wtedy to sam bym się uleczył – powiedział i podciągnął
koszulę i zdjął by pokazać rane koleżance. Dziewczyny zapiszczały cicho, a
Kushina i Mikoto zagapiły się na niego, na co ich mężowie zazgrzytali zembami.
- Gdybyśmy były młodsze... – zamarzyła Kushina.
- Albo on starszy... – dołączyła się Mikoto
- Fugaku, weź coś zrób – powiedział Minato.
- A co ja mogę. Jak go zabiję to będzie
skanadal, bo jesteśmy z tego samego klanu.
- Nie patrz na mnie to mój były uczeń... i
jestem Hokage.
Obaj panowie chwile analizowali swoje
wypowiedzi i spojrzeli na Hiashiego.
- To
może ty?
-
Spadajcie. Obiecałem Hanie, że…
Chciał powiedzieć coś dalej, ale jak
zobaczył TEN wzrok swojej małżonki, któy wcale nie był skierowany na niego, to
miał wrażenie, że zaraz pewien Uchiha dozna poważnej kontuzji w najbliższym
czasie.
And my heart was never open
(and my spirit never flew)
To the world that you have shown me
But my eyes could not division
All the colours of love and of life ever more
Evermore
Szli w stronę szpitala, a Obito nadal
trzymał ich ręce złączone. I choć twarz Rin była karmazynowa aż po same uszy,
to dziewczyna była strasznie zadowolona. W szpitalu szybko go opatrzyła i
kazała łykać pigułki wzmacniające.
- Emm, Rin – zaczął chłopak. Nohara
spojrzała na Obito i zauwarzyła jego zaróżowione ze zdenerwowania policzki. –
Nie chciałabyś towarzyszyć mi na festiwalu? – spytał.
Nie zastanawiała się długo i ochoczo
kiwnęła głową. Nie wierząc w swoje szczęście, Obito pocałował ją i przytulił do
siebie.
- Wspaniale, przyjdę po ciebie o
dziewietnastej! – krzyknął wybiegając ze szpitala.
- Ba-baka – wyjąkała Nohara cała czerwona –
dopiero co go zszyłam...
Przeglądała się w lustrze już 3 raz z żędu.
Czy na pewno nie wyglądała za grubo? A może yukata wcale nie pasowała jej
kolorystycznie.
- Rin, przecież ci mówię, że wyglądasz
cudnie – stwierdziła jej matka – Teraz mi powiedz kto z tobą idzie, że się tak
odstrzeliłaś. Co, pewnei Kakashi.
Szatynka zaprzeczyła kręcąc głową. Ale
chyba podobnie by się zachowywała, gdyby miała możliwość pójścia z Hatake… albo
i nie! Cholerny mętlik w
głowie.
- To z kim? – dopytywała się pani Nohara.
- Z Obito... – wyjąkała.
- Uuuu – zagwizdała z uznaniem matka – Ach
pamiętam. Bardzo miły chłopak, a jak teraz wyprzystojniał. Nic dziwnego, że ugania
się za nim pół Konohy.
- Możesz przestać – syknęła Rin. Że jej
matka mówi takie rzeczy!
- Niesamowite, wreszcie odwzajemnilaś jego
uczucia.
- C-c-co...
- Oh, gdy byliście jeszcze geninami i
jedliście u nas obiad to zawsze patrzył się na ciebie, jakbyś była całym jego
światem. Ty za to patrzyłaś na Kakashiego, więc nic dziwnego, że dla Obito był
on największym rywalem. Skoro zgodziłaś się iść z nim na festiwal, to nic
dziwnego, że dzisiaj latał po wiosce jak głupi. Mówię ci, jakby co najmniej został
Hokage.
W tym właśnie momencie rozległ się dzwonek
do drzwi. Rin szybko zeszła na dół i otworzyła drzwi. Stał w nich Obito w
granatowej yukacie z herbem Uchiha.
- Ślicznie wyglądasz Rin – powiedział an
przywitanie – To co, idziemy? – spytał.
Razem wyszli z domu Nohary i udali sie w
stronę głównej ulicy miasta.
Przez cały wieczór chodzili między
stoiskami. Co jakiś czas przechodziła obok parada z wachlarzami i bębnami.
Około godziny 21 miały zacząć się
fajerwerki.
-
Obito-kun! Chodź! Wszyscy zbierają się pod budynkiem Hokage!
- Czekaj, chodź ze mną – powiedział i
pociągnął ją w drugą stronę – Znam takie jedno fajne miejsce...
- Ah, Sugoi ne~! – wykrzyknęła widząc
widok. Znajdowali się w jednej ze starych punktów obserwacyjnych shinobi.
Jednak w czasie rozbudowy wioski przestał być przydatny. Była to okrągła butka
zawieszona wysoko na drzewei i teraz po wielu latach zarośnięta i zniszczona.
Jako stara baza ninja był z niej świetny widok.
- Wiedziałem, że ci się tu spodoba. –
powiedział i złożył ręce wykonując pieczęcie. Po chwili obok nich z pni zaczęły
wyrastać lekko niezgrabne krzesła.
- Wybacz, jeszcze nei dokońca panuję nad
kształtem.
- I tak jesteś niesamowity – stwierdziła i
uśmiechnęła się do niego.
- Naprawdę tak myślisz? – spytał i
zaruminił się lekko na jej komplement.
-
Oczywicie. Wiesz... jeśli nadal marzysz o pozycji Hokage to... jestem
pewna, że będziesz najlepszy.
- Dziękuję – powiedział i przytulił ją do
siebie.
Trwali tak w ciszy czekając na fajerwerki.
- Wiesz, gdybyś nie uratował wtedy mnie i
Kakashiego, to dziś pewnie bym nie żyła. Gdyby nie ty... jestem ci wdzięczna za
to co zrobi...
- Nie musisz – przerwał jej – Gdyby nie ty,
nigdy bym nie poszedł na przód. Gdybyś zginęła czy wtedy, gdy ratowałem cię z
Kakashim trzy lata temu, czy wtedy, gdy uciekaliście przed oninami Kiri, nie
potrafił bym iść dalej.
- Jest wiele innych osób, dla których
mógłbyś to zrobić – szepnęła.
- Mylisz się – odparł – Jak wiesz, moi rodzice
zginęli, gdy byłem dzieckiem, więc wychowywała mnie jedna z rodzin Uchiha,
która sama dzieci nieposiadała. Jednak nigdy nie byłem zdolny... nie byli ze
mnie dumni, ale ty... zawsze powtarzałaś, że mogę coś osiągnąć i choć zawsze
patrzyłaś na Ka...
- To ty się mylisz... ja... zawsze
patrzyłam na ciebie... chciałam widzieć jak przewyższasz... jak przewyższasz
naszych przyjaciół, Kakashiego, Minato-senseia... bo wiedziałam, że
potrafisz... wtedy, gdy zobaczyłam jak walczysz... ja nigdy nie widziałam
czegoś tak pięknego. Ninja od zawsze się mordują, zabijają by zabić... ty
tańczyłeś i sprawiłeś, że ta walka była czymś cudownym... nadal na ciebie
patrzę i chcę nadal to robić, bo ja... ja... ja chyba... cię... ko... kocham –
wyjąkała i pocałowała go. Oszołomiony chłopak dopiero po chwili oddał pocałunek
i przyciągnął ją do siebie.
Trwając tak wspólnie nie zauwarzyli nawet
jak zaczyna się pokaz fajerwerków.
(I see me through your eyes)
I see me through your eyes
(Living through life flying high)
Flying high
Your love shines the way into paradise
So I offer my life as a sacrifice
And live through your love
And live ...
I see you
Jakiś czas po tym wydażeniu Obito i Rin
oficjalnie zaczeli się spotykać, co było ulgą dla większości mężczyzn w Konoha.
Kilka lat później pobrali się.
Mały Naruto wyrósł w świecie bez wojen i z
rodzicami. Gdy był już dorosły i stał się jouninem został senseiem drużyny
geninów wśród, których znajdował się syn Godaime Obito Uchihy. Sam równierz
został Hokage, ale to zupełnie inna historia.
THE END
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały tekst naprawdę, Obito powrócił do wioski, stal się bardzo potężnym shinobi, i spełnił swoje marzenie o byciu Hokage...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie